Nie wytrzymie! (Cichy Kącik)
Więc z skrócie bo nie chce mi się pisać tego po raz kolejny;
Zaspałem na ustawkę z Robinem i Okim, pojechałem na Kącik, na miejscu było już kilka osób w tym Bradi. Ruszyliśmy spokojnie, po paru kilometrach chłopaki dodali gazu tak że 40km/h nie schodziło z licznika nawet na hopkach, wyszedłem na zmianę, pociągnąłem kilkaset metrów, schodząc ze zmiany zagapiłem się i nie chwyciłem się pociągu, walczyłem jeszcze kilkaset metrów ale mimo 45km/h na liczniku ciągle brakowało mi kilku metrów żeby się 'złapać' pociąg odjechał, parę km później zadzwonił Bradi, że też odpadł i żeby gdzieś jechać luźniejszym tempem, spotkaliśmy się kilka kolejnych kilometrów później, potem był Czernichów albo gdzieś obok, potem wróciłem do domu ujebałem całą wannę smarem, chcąc ją wyczyścić polałem rozpuszczalnikiem co tylko pogorszyło sprawę, trza było do Castoramy się przejechać, kupić coś za 30zł co strasznie śmierdzi, 2h później wanna była czysta, zjadłem obiad, siadłem do kompa żeby zrobić wypasiony wpis i nawet go zrobiłem ale się kutas nie dodał. AMEN!
p.s. Bradi doszedł do wniosku że jeżdżąc z Kącikiem nie ma co wychodzić na zmiany tylko siedzieć cicho z tyłu, wtedy jest jakaś szansa że przejedziemy całą trasę razem z nimi :D
p.s.2 pogoda była dziś zajebista, niech grzeje tak jeszcze ze 2 miechy :D
p.s.3 pulsometr pokazał dziś HRmax 195 co na szosie rzadko mi się zdarza :)