ŚLR Pińczów

Niedziela, 10 lipca 2011 · Komentarze(2)
Kategoria 30-60, zawody
Kolejna edycja ŚLR tym razem w Pińczowie, Paweł miał być o 7:30 i wszystko byłoby fajnie bo 7:30 to nie tak wczesna godzina ale... mimo że budzik nastawiłem na 6:30 to wstałem o 7:25 obudzony smsem że za kilka minut chłopaki będą pod moim blokiem ;) Dobrze że spakowałem się wyjątkowo dzień wcześniej więc tylko na szybko sprawdziłem czy wszystko mam wziąłem wodę, rower i już siedziałem w aucie jadąc w kierunku Pińczowa... bez śniadania, z resztką wody - fajnie :p

Na miejsce dojechaliśmy sprawnie, w biurze zawodów też wszystko poszło sprawnie, niestety po ostatnim fatalnym występie straciłem sektor. Nie specjalnie się tym przejąłem bo pierwsze 2km trasy to szeroki asfaltowy podjazd, ani się obejrzałem a już odliczali sekundy do startu i... ruszyli, tak ruszyli bo moja trochę za długa rozgrzewka poskutkowała miejscem na końcu stawki zanim wszystko się przelało przez start minęła chwila. Ale na wspomnianym wcześniej podjeździe wziąłem się za odrabiania strat wyprzedzając kilkadziesiąt, a może nawet koło seki osób.
Pierwsza część trasy była w miarę przyjemna, mimo że słońce grzało niemiłosiernie a powietrze było 'ciężkie' to przez las jechało się dobrze, mijałem kolejne osoby choć już wolniej niż na początku ale jak to mówią "cały czas do przodu" ;)

A potem zaczęło się piekło! :D
Pińczowskie łąki zalane wodą będę pamiętał do końca życia, opona zapadając się w błocie, trawa wkręcająca się w napęd, przejazdy przez rzeczki, potoczki, kałuże.
Niesamowicie kląłem na tego kto wytyczał trasę, ale cały czas jechałem.
Niestety tym razem też nie obyło się bez zgubienia trasy, choć straciłem tylko kilkadziesiąt sekund to ta chwila zagapienie kosztowała mnie prawdopodobnie... a o kawałek dalej.
Toczyłem się przez łąkę mijając choć będąc też mijanym przez innych, ale noga kręciła się - jak na te warunki i moją wcześniejszą dwutygodniową rowerową absencję i kontuzję - nadzwyczaj dobrze. Nie miała wyboru, musiała się kręcić, przez łąkowe bagno, nie było chwili odpoczynku, jeśli tylko przestawałem pedałować automatycznie stawałem w miejscu ;)
Potem pamiętam już tylko jakiś kawałek asfaltu, na szczęście widząc za sobą kilkuosobową grupę nie starałem się im uciec tylko grzecznie poczekałem, wiadomo w grupie na asfalcie lżej, chłopaki dawali niezłe tempo i na ostatnich kilometrach łykneliśmy kilku samotnych jeźdźców, jakieś 2-3km przed metą kończy się asfalt i znów zaczyna łąka, tempo rośnie choć około 10-osobowa grupa trzyma się jeszcze razem, przesuwam się do przodu, w pewnym momencie dwóch chłopaków z przodu przyspiesza a ja za nimi, do mety kilkaset metrów, kręcę nie oglądając się za siebie, po chwili spoglądam w tył - nikt więcej z grupy nie przyspieszył, pedałuje resztkami sił jadać na ostatniej pozycji w 3-osobowej grupce, pierwszy odskakuje, wiem że już nie dam rady go dojść, na ostatnich metrach wyprzedzam jeszcze jedną osobę i skrajnie wycieńczony wpadam na metę... ufff wreszcie koniec tego piekła, nie będąc jakoś specjalnie zadowolonym idę na bufet dopić i dojeść - za darmo to trzeba korzystać, rower zmienił kolor na błotno-brązowy, staje w kolejce do myjki, podchodzi Paweł oznajmiając że... jestem 2!!
Nie wierze, myje rower, idę osobiście sprawdzić wyniki. Faktycznie, będzie pudło.
Czekając na dekorację analizuję trasę i wyniki i dochodzę do wniosku że gdybym wiedział że jadę na tak dobrej pozycji do bym jeszcze trochę siły z siebie wykrzesał, szczególnie że do pierwszego straciłem około minutę... i wtedy przypominam sobie fragment trasy na którym się zgubiłem.

Ale nie jestem specjalnie zły, wręcz przeciwnie jestem zajebiście zadowolony :D
Potem oczekiwanie na opóźnioną jak zwykle dekorację, zaczyna się moja kategoria, 5 miejsce, 4 miejsce, 3 miejsce... i w końcu moje nazwisko, dopiero teraz do mnie dociera że będę na pudle.

Ktoś wręcza mi dyplom, puchar i... wiadro emulsji ? Nie do zestaw do czyszczenia sprzętu w gustownym białym wiaderku :D

Podsumowując:
Open 15/134
M1 2 na nie wiem ilu ;)

Ostatnie metry przed metą © Tankian


Puchar za 2 miejsce :) © Tankian

Komentarze (2)

Super! gratulacje wielkie! :) Prze Koxiu jesteś
Wpis trzyma w napięciu...

kundello21 22:48 czwartek, 14 lipca 2011

Gratuluje II miesjca !!
Ja też byłe IIgi, tyle ze w M2 ;)

Bury 18:12 czwartek, 14 lipca 2011
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa tazrz

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]